okolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli. 5.A Bóg, który jest źródłem cierpliwości i pociechy, niech sprawi, abyście byli jednomyślni między sobą na wzór Jezusa Chrystusa, 6.abyście jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa. 7.Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga. 8.Gdyż powiadam, że Chrystus stał się sługą obrzezanych ze względu na prawdę Bożą, aby potwierdzić obietnice dane ojcom. 9.I aby poganie wielbili Boga za miłosierdzie, jak napisano: Dlatego będę cię wyznawał między poganami i będę śpiewał imieniu twemu. 10.I znowu mówi: Weselcie się, poganie, z jego ludem. 11.I znowu: Chwalcie Pana, wszyscy poganie, i niech go wysłuchają wszystkie ludy. 12.I znowu Izajasz powiada: Wyrośnie odrośl z pnia Jessego i powstanie, aby panować nad poganami; w nim poganie nadzieję pokładać będą. 13.A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego.
List do Rzymian 15,4-13
Cierpliwość to dar Ducha Św., – tak i nie inaczej, w rozumieniu nas chrześcijan.
A jak jest ona nam potrzebna to odczuwamy w najróżniejszych chwilach naszego życia. Rodziców względem dzieci (i odwrotnie), szefa firmy względem pracowników, nauczyciela względem uczniów itd., tych przykładów można wymieniać bez liku. To nasza natura, ale też i duch naszych czasów czynią nas tymi, którzy pędzą, a brak czasu czyni nas niecierpliwymi względem ludzi i wydarzeń, które mają miejsce w naszym życiu.
Dziś przy ogromnej ilość przekazu informacji wśród młodych ludzi, brak odpowiedzi na sms-a, w messengerze, na czacie, w ciągu kilku godzi, jest obrazą i brakiem szacunku. Tą prędkość multimedialną chce przekładać też na rzeczywistość. W tej rzeczywistości stajemy się też niecierpliwi.
Szybkości komunikacji staje się szybkością postrzegania. A postrzeganie staje jakością oceny, co wkrada się powoli w nasze relacje w zborze, w rodzinie czy środowiskach naszej pracy, czy życia społecznego.
W tym miejscu niecierpliwość staje się fundamentem naszego niezrozumienia, niewysłuchania i oceny drugiego człowieka. Tak wielu przypadkach jest dziś, ale z pewnością było też kiedyś, skoro ap. Paweł pierwszymi słowami dzisiejszego tekstu kazalnego wzywa nas: „Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli.”
Nie chodziło w tym miejscu apostołowi o cierpliwość czasu adwentu, czasu oczekiwania na ponowne przyjście Jezusa Chrystusa. Chodziło o cierpliwość względem siebie nawzajem. W rzymskim zborze stykały się osoby różnych tradycji i kultur, naleciałości z przeszłości, skaz związanych z ich życiowymi historiami.Tam na modlitwach i wielbieniu Pana spotykała się różnorodność i wielokulturowość. Jednak wśród tych, którzy się spotkali w katakumbach rzymskiej społeczności, byli i ci którzy w pochopny sposób oceniali się na wzajem.
To do nich apostoł pisze, aby zachowali cierpliwość względem siebie, aby jej szukać w Bogu, aby prosić w modlitwach o nią, gdyż jak zauważa: „Bóg, który jest źródłem cierpliwości i pociechy, niech sprawi, abyście byli jednomyślni między sobą na wzór Jezusa Chrystusa
Drodzy, konflikty w pierwszych zborach, jak i w współczesnych parafiach, były, są i będą, a przyczyn można szukać wiele, lecz jedną z częstszych jest różnorodność i jej ocena. Akceptacja lub negacja. Zobojętnienie, bądź napiętnowanie.
Pojęcie różnorodności XXI wieku nabrało i poszerzyło paletę kolorów i wartości, gdy stajemy wobec refleksji – różny, ale jak?
W pierwszych zborach chrześcijańskich z pewnością, podobnie jak dziś zderzały się pojęcia „liberalizmu”, czy „konserwatyzmu”. Ciężko było mówić o tradycjonalizmie, bo też jaki miał być – bardziej pogański czy żydowski?
Jednak ap. Paweł w swej walce o Ewangelię Chrystusową – starał się łączyć. W swych listach od samego początku nawoływał do piękna idei jedności. Oczywiście owa jedności w różnorodności była bardzo trudna do realizowania. On jednak, w Chrystusie Jezusie, wziął na swoje barki „mission impossible”. Ująłem to filmowym pojęciu z uwagi na wezwania, które powstały dwadzieścia wieków temu i problemów, które istniały, a efekty, który dziś mamy.
Myślę, że jedną z przyczyn, które do dziś istnieją jest ta, iż wciąż mamy skłonność, by jedność rozumieć jako jednakowość. Jednakość myślenia, ubierania, jedzenia, czytania, czy nawet przeżegnania się w Kościele. Jednakość, która pozwala na bycie uszeregowanym w danym gronie. Gronie, w którym czuję się bezpiecznie, a każde wyłamanie z grona będzie grozić odrzuceniem, czy stygmatyzacją, lub ten, mój bliźni, który w jakiś sposób odstaje od schematu jest zagrożeniem dla mojej duchowości lub społeczności.
Zbliżamy się powoli do Świąt Bożego Narodzenia, pamiętając o tym, że betlejemski żłobek jest miejscem spotkania jakże różnorodnych w swym myśleniu, ubraniu, mentalności i postrzeganiu nowonarodzonego Mesjasza. Tam, przy żłobku stali różnorodni, bezimienni przerażeni pasterze i szukający mędrcy – magowie ze Wschodu. Tam by Józef, który jeszcze nie dawno chciał pozostawić Marię. Tam byli bogaci i biedni. Tam byli Żydzi i poganie. Jednak to miejsce ich połączyło. W różnorodności, stali się jednością wychwalającą Boga. W strachu i fascynacji byli jednością.
Jako chrześcijanie, których celem nie jest pusty kościół, musimy być świadomi, iż aby się rozwijać nie możemy; łamać tożsamości poszczególnych członków swych zborów.
Nasza świadomości religijna musi być otwarta na różnorodność i związane czasem z tym napięcia, które z pewnością były i będą.
Patrząc na uczniów, naszego Pana też zauważymy, iż niejednokrotnie mieli do siebie uwagi czy pretensje. Zawodzili czy różnie interpretowali Słowa swego Mistrza, lecz czy któregoś z nich, Chrystus odrzucił? Nie. On kochał ich w różnorodności i dzięki temu, w Jego miłości, prawie do końca byli oni jednością. Miłości Chrystusowa scalała ich. Nawet ci którzy zawiedli chcieli wróci do grona, które było jednością, jednemu to się udało, drugiemu trochę mniej…
Pamiętajmy, że Boża chwała rozwija się gdy przyjmuje i akceptuje się grzeszników i słabych – oni mają być przyprowadzani do Boga – do Niego nie trzeba przyprowadzać mocnych, mądrych i świętych, bo w nich Bóg nie może działać jako dobroczyńca, bo tego nie potrzebują. Oni muszą zrozumieć potrzebę Bożego działania w ich życiu. Gdy „ego mocnych”, „ego świętych” i „ego mądrych”, podda się działaniu Jego łaski. Wtedy poszerzy się grono, tych za którymi się modlił ap. Paweł.
„6.abyście jednomyślnie, jednymi usty wielbili Boga i Ojca Pana naszego, Jezusa Chrystusa. 7.Przeto przyjmujcie jedni drugich, jak i Chrystus przyjął nas, ku chwale Boga. 8.Gdyż powiadam, że Chrystus stał się sługą obrzezanych ze względu na prawdę Bożą, aby potwierdzić obietnice dane ojcom. 9.I aby poganie wielbili Boga za miłosierdzie, jak napisano: Dlatego będę cię wyznawał między poganami i będę śpiewał imieniu twemu. 10.I znowu mówi: Weselcie się, poganie, z jego ludem.”
Rozwiązanie konfliktu między Żydami i poganami – ap. Paweł rozpoczyna przy uschniętym pniu. Drzewie, na którym zostały przybite nasze grzechy i winy. Pniu, którym jest Chrystus, a który rozrósł się w wielki Kościół. Ten pień czy korzeń oznacza śmieć i cierpienie Chrystusa, który został poniżony – by w końcowym rozrachunku zostać wywyższonym. Z tego pierwotnie suchego stołu – działa ożywczy dar. Jak czytam w Obj. Św. Jana 22, 16: „Jam jest korzeń i ród Dawidowy”. Będzie to drzewo pokoju między ludźmi! Drzewo nadziei i pojednania. Wypełniając proroctwo z księgi proroka Izajasza: „Wyrośnie odrośl z pnia Jessego i powstanie, aby panować nad poganami; w nim poganie nadzieję pokładać będą.” To w Nim – Chrystusie wypełniła się nadzieja.
Jak pisał nasz Reformator, ks. Marcin Luter „Bóg jest twórcą i celem nadziei. Gdyż bóg rzeczy uchwytnych jest bożkiem.”, by dodać dalej: „Bóg nadziej oznacza Boga tych, którzy mają nadzieję – dla nie ufnych i ogarniętych zwątpieniem nie jest Bogiem, lecz wrogiem i sędzią”. „Tylko nadzieja go czci i otacza kultem!”
Jakże ważna to rzecz, by w czasie adwentu do naszych serc i życia, do wszystkich jego przejawów, codziennych naszych postaw, doszła modlitwa o nadzieję w Bogu. Abyśmy byli duchami radości i optymizmu, pokładający swą nadzieję w Bogu. By przez nasze gardła bez bólu przechodziły słowa „Bądź wola Twoja”.
Radość oferuje człowiekowi pokój i wewnętrznie go scala. Taki człowiek o wiele łatwiej może zachować pokój z innymi. Taki człowiek pojmuje inność i różnorodność jako działanie Boga wśród nas. Człowiek wzburzony i zasmucony łatwiej wpada w konflikty z innymi, a jego cierpliwość ma „krótki lont”. Dlatego czerpmy ze „wzoru”, który jest Chrystus Pan! Wzoru cierpliwości, radości i szacunku dla „drugiego” człowieka.
„A Bóg nadziei niechaj was napełni wszelką radością i pokojem w wierze, abyście obfitowali w nadzieję przez moc Ducha Świętego.”
Amen.
ks. Tomasz Wola