Medialny bohater – refleksje etyczne

Co  znaczy, być bohaterem i to jeszcze medialnym? Czy będzie to osoba, która w trudzie i znoju spełnia swoje ambicje, czy może ktoś, kto robi coś, dla dobra ludzkości i jest to widoczne. Co stanie się także inspiracją aby brać z niego przykład do naśladowania?

Stawanie się bohaterem to nie tylko same osiągnięcia. To też cały proces dążenia do nich i wpływ na otaczających ludzi. Wielokrotnie jest to walka z przeciwnościami losu, które ktoś przezwycięża, stając się jednocześnie inspiracją dla innych. Jednak w wielu kwestiach pomocą dla bohaterów, a może bardziej idoli, stają się media.

Dziś media kreują nam bohaterów – idoli. Współczesny internet, facebook, instagram, telewizja oraz prasa kreują własnego bohatera i robią to za wszelką cenę. Chcą wypromować tę osobę. Jednak owi bohaterzy sami dają się takimi czynić – posłuszni umową marketingową – sprzedają swoją prywatność – by być cały czas na fali. Nie ważne co powiem, ważne że powiem i od razu stanę się tym o którym się mówi. „Bohaterem.” Zmienię kolor włosów, zrobię tatuaż, pokażę swą kuchnie i wpuszczę do WC. Będą o mnie mówić. Będę Idolem w ekranie, komputera, telewizora czy tabloidu!

Jednak 500 lat temu gdy drukarstwo powoli dochodziło do punku kryzysowego, gdyż nie było co drukować (to co dla studentów i duchownych miano wdrukować, to już uczyniono, a nikt na nowinki nie czekał). W tym miejscu na oczach ówczesnej Europy pojawił się bohater, którego twarz mogą widzieć, którego walkę mogą śledzić, które myśli przelane na karty papieru mogą czytać. To był Marcin Luter. Z miesiąca na miesiąc co raz więcej młodych ludzi z Europy chce studiować w zapyziałej dziurze Wittenberdze u doktora M.Lutra. Oczywiście, jak to i dziś bywa pomocnym jest zawsze manager, a był nim Lucas Cranach Starszy. Malarz, który prowadził swoją drukarnię zaledwie 700 metrów od siedziby Lutra. Nagle liczba „like – ów” w wielu krajach zaczęła rosnąć. Image Lutra z roku na rok też zmienia swoją jakość z wychudłego augustiańskiego mnicha w brązowym habicie po dojrzałego, surowego wykładowcę w czarnej todze. Wiele z najważniejszych wydarzeń z życia Lutra przekładanych jest na obraz – jak w dobrym  filmie sensacyjnym (Luter przybija tezy, pali bullę, ucieka z Wormacji, jest porwany itd.). Oczywiście prócz obrazów istnieje słowo, które niejednokrotnie nie przeszło by dziś przez cenzurę medialną, nie mówiąc już dyplomacji. Reformator wittenberski w swoim działaniu mocno zaakcentował także formę druków ulotnych, które nie były na „topie” w tamtych czasach – czyli tanie, pisane prostym językiem, ilustrowane broszurki, tak jak i dziś, również  500 lat temu –wielu wolało czytać krótkie obrazkowe gazetki zamiast opasłych tomisk. To się „sprzedało”!

A na dokładkę, małżeństwo z zakonnicą.

Gdzie dziś byłby usadowiony Luter? A której stornie tabloidu?